WIOSNY ZAKLINANIE

Zima w pełni zdawałoby się.... Luty szykuj narty, buty, tylko po co, skoro śnieg nam spłynął do Wisły i Dunajca.
W Grodzie Kraka temperatura przekroczyła 5 kresek oczywiście powyżej zera, a nasz podokienny szpak zaczyna trele tuż po zmroku i drze się do rana. A jak już skutecznie mnie obudzi, to milknie...


No skoro wiosna, pomyśleliśmy, to sezon grillowy zacząć czas. 
Kiełbasy zakupione, rowery zapakowane, Juro Krakowsko-Częstochowska nie widzieliśmy się od jesieni!!!!!
Jakież było nasze zdziwienie, kiedy na wysokości miasta Wolbrom, ziemia pokryta była czymś białym. Śnieg? Wiosną?
Czym bliżej naszego celu, białego było coraz więcej. Dojechaliśmy pod zamek Smoleń. Rowerów nie było co ruszać z samochodu, bo to białe okazało się być też zimne i był to niewątpliwie śnieg, który miejscami zmieniał się w burą breję. No, ale Dolina Wodącej (do której jeszcze wrócę, bo wyeksploatowaliśmy ją inną porą roku i ma w sobie coś magicznego) stała przed nami otworem, a kiełbasy w plecaku dzielnie czekały.

Naszym celem miały być jaskinie na wzgórzu Grodzisko. Nooooo wdrapać się tam po śniegu - chyba tylko po to, żeby przy ogniu osuszać ubrania. Z tego punktu wycieczki zrezygnowaliśmy. ALE:
- szukanie miejsca odpowiedniego pod palenisko - było; 
 - zbieranie chrustu - było;
- polowanie w dżungli - było;
- wzniecanie ogniska - było;

- były i kiełbasy i oscypki i pełna kultura z ławą do siedzenia i stołami;

- i mycie buzi po jedzeniu również się odbyło - śniegiem.


 No i chyba ta wiosna gdzie tam się przebija w lutym.
 






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

OJCÓW - z dziećmi w każdym wieku