BABIA GÓRA z facetem i dziećmi PERCIĄ AKADEMIKÓW

Jest jesień, jest pogoda - są i góry.
Tego roku ambitnie zabraliśmy się za gruntowną przebudowę naszego mieszkania, bo nie można tego nazwać zwykłym remontem i niestety każdy wolny dzień spędzamy w kurzu, pyle i znoju.
Ale jest taki czas, kiedy warto powiedzieć DOŚĆ... no i pojechać w góry:-)



Babia Góra kluła sie w naszych głowach juz od dawna. Ale najpierw dzieci były za  małe, później mieliśmy inne cele. Poza tym "babia" w nazwie jakoś na wyobraźnię głowy naszej rodziny podziałała, ale nie w kategorii ambitnego celu.

Pomysłów na podejście jest kilka.

Startujemy z wysokości niewiele ponad 800m n.p.m. Wtedy samochód pozostawiamy w Zawoi i podchodzimy do schroniska na Markowych Szczawinach (najlepiej szlakiem zielonym, ścieżka w lesie w większości po drewnianych schodach). Tu już niemal 2h drogi za nami.
Stąd mamy do wyboru szlak żółty (Perć Akademików) lub czerwony przez Przełęcz Brona.

Albo startujemy z wysokości już 1 000 m n.p.m.
Tutaj mamy do wyboru wyruszenie na szlak właściwy (czerwony) i 2-godzinne i bardzo widokowe, podejście.
Inną opcją jest spacer szlakiem niebieskim przez godzinkę, w kierunku Markowych Szczawin, aby zdobyć Babią Percią Akademików - niewiele ponad godzinną wspinaczką ostro pod górę.

Mój ulubiony jest przez większość moich znajomych omijany szeroko lub znienawidzony. Ale to własnie nim chciałam przeprowadzić dzieci w ramach pierwszego kontaktu z Babią Górą. Perć Akademików - o żółtym szlaku tu mowa!!!

Samochód zostawiliśmy na parkingu przy Przełęczy Krowiarki. Parking jest płatny.
Tam też zakupujemy bilety wstępu do Babiogórskiego Parku Narodowego. 
Mimo potwornego wiatru przemiła Pani, zaciągająca góralską gwarą, sprzedaje nam oscypki.
Wchodzimy niebieskim szlakiem miedzy drzewa, wiatr cichnie, a my wędrujemy przyjemnym trawersem, zajadając serki.

Z przerwami na dziecięcy odpoczynek, zajadanie i odpoczywanie (czytaj marudzenie), dopiero po 2 godzinach docieramy do drogowskazu, który pozwala na zmianę szlaku z niebieskiego na żółty.
UWAGA, łatwo go przeoczyć, bo wygodna droga każe raczej podążać wciąż prosto. Jeśli dojdziecie do schroniska, to znaczy że minęliście wąską ścieżkę w górę, która wchodzi w krzaki ukosem od strony Markowych Szczawin.




Szczerze powiem, że ten żółty szlak, to mordercza WSPINACZKA w górę. Pokonujemy wysokość na szczyt, możliwie najkrótszą trasą. Siłą rzeczy więc - bez ściemy - drzemy na maksa pod górę. Ale właśnie to jest w tym szlaku najlepsze. Jest on jednokierunkowy, więc spokojnie pokonujemy kolejne stopnie i przewyższenie, bardzo wąską miejscami, ścieżyną.












 





Dzieciaki na początku zaczynają marudzić ale widoczny tak namacalnie cel - sam Diablak, najwyższy punkt masywu Babiej Góry - wyraźnie zaczyna się nas zbliżać z każdym krokiem. To fajne uczucie. I łatwiej im wspinać się po górę, niż wcześniej po płaskim terenie maszerować lasem.
Poza tym łańcuchy i miejscami istna wspinaczka, to dobra zabawa:-)
Po godzinie, z haczykiem na Zuzannę, ostatni z naszych docierają na szczyt!!

Widok oczywiście rekompensuje wszelakie trudy, czujemy się jak na dachu świata! Zajadamy zapasy i ruszamy łagodnym zejściem granią w dół. Prosto do samochodu.












 LOGISTYKA:
- parkujemy TUTAJ;
- opłata za parking oczywiście jest gotówką;
- zakupujemy też bilety wstępu do Babiogórskiego Parku Narodowego;
- warunki pogodowe oraz wszelkie informacje o szlakach i ich dostępności znajdziecie na STRONIE PARKU;
- ruszając od tego parkingu, wygodna droga leśna wiedzie Was do schroniska na Markowych Szczawinach, bądź na szlak percią akademików, aby wejść szlakiem łagodniejszym - odbijacie w lewo tuż za parkingiem;
- z małymi dzieciakami radzę wybrać szlak czerwony; Perć Akademików ma kilka bardzo eksponowanych miejsc i szlak w kilku miejscach wymaga wspinaczki;
- schronisko - dostępne tylko na Markowych Szczawinach, czyli wcześniej lub u stóp pasma Babiej Góry, trzeba zaopatrzyć się w napoje i prowiant na drogę.
- pogoda - ważna rzecz, jeśli chodzi o ten szczyt; ze względu na jego położenie i ukształtowanie, to jedna z najbardziej kapryśnych pogodowo gór, jakie znam; warto mieć ze sobą odzież na zmienne warunki; u góry też bardzo często wieje - bardzo wieje. Nawet jeśli dzień zapowiada się bardzo pogodny wind-stoper na szczycie znajdzie zastosowanie.
- ubiór - obuwie górskie, nieprzemakalne, zabezpieczenie od deszczu. I wiatru:-).



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

OJCÓW - z dziećmi w każdym wieku