JAK ŚLEDŹ

Odlot. Jedziemy samochodem. Nie pamiętam gdzie. Droga daleka. Ale nie jest źle bo dzieci śpią smacznie.
Sielanka nie trwa wiecznie.... gdzieś pomiędzy tonami spokojnie nadającego radia słychać cichutkie ziewnięcie....Odwracam głowę, zerkając przez ramie na tylne siedzenia samochodu. Dopadły mnie wielkie oczy spod wachlarza rzęs. Dały się zauważyć też zaciśnięte piąstki wyciągnięte na chudych rączętach ponad głową.
- Wyspana? - pytam Zuzanny.
- Aha - wydała z siebie taki dźwięk, łącząc go z ziewnięciem. 
I dodała po chwili namysłu:
- Spałam jak śledź.
Tu z boku rozległ się głos zaspanego starszego brata, który raczył tylko zmienić bok podparcia w foteliku samochodowym:
- Chyba jak kamień - mruknął i zasnął ponownie.
Zuzanny oczęta zrobiły się jeszcze większe - doprawdy nie wiedziałam, że to możliwe..
- No... jak kamień.... - sapnęła i zasnęła ponownie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

OJCÓW - z dziećmi w każdym wieku