PUSTYNIA BŁĘDOWSKA - na rowerach

Już od dawna chcieliśmy pokazać dzieciakom jedyną polską pustynię.
Co prawda nie wygląda ona, jak dziecięce wyobrażenia o pustyni z palmami w tle oraz wielbłądami leniwie zmierzającymi nie-wiadomo-gdzie, ale i tak warto pojechać i na własne oczy zobaczyć nasza polską Saharę:-)




Zaopatrzeni w nowiutki bagażnik rowerowy, wstaliśmy pewnego słonecznego poranka z myślą, że teraz albo nigdy. Pakujemy rowery, co spotkało się natychmiast z buntem Zuzanny. Pakujemy dalej, opowiadając o niesamowitym miejscu, jakim  jest nasza polska, najprawdziwsza pustynia. Zuzanna nie czuje się przekonana. Jedziemy.

Nie jest to miejsce spektakularne widokowo, ale jest to punkt obowiązkowy na mapie Polski południowej. Po prostu trzeba ją zobaczyć, zanim nam zarośnie. Poza tym robi jednak wrażanie szmat otwartego terenu, nie zmąconego zabudową ludzką. Kominy śląskiego przemysłu w tle z jednej strony szpecą, ale z drugiej stanowią dopełnienie kosmicznego krajobrazu.

Jak dojechać?

Najprościej - wpisać w google maps "Pustynia Błedowska".
To jednak dosyć duży obszar. Nie wiadomo od której strony go odwiedzić.

"Punkt widokowy Dąbrówka" - to miejsce, w którym za darmo pozostawicie samochód, posilicie się w lokalnej budce zapiekanką, frytkami lub burgerem, posiedzicie na leżaku, a na końcu udacie się na platformę widokową, pooglądacie  pustynie, możecie też ruszyć na spacer po piachu.







"Wzgórze Czubatka", to podobno najlepszy punkt do podziwiania Pustyni Błędowskiej. Z pewnością z niego zobaczcie cała Pustynię i z tego miejsca wyraźnie widać, że coś jest nie tak z krajobrazem, który właśnie obserwujecie:-)
Żeby tam dojechać, należy w miejscowości Klucze na rondzie kierować się za znakami. Na wzgórzu jest parking i miejsce na posadzenie czterech liter  oraz zadumanie się nad obserwowanym zjawiskiem przyrodniczym. Są tablice informacyjne, na których możemy wyczytać skąd w ogóle pomysł matki natury na pustynię w naszym klimacie.


Nasz sposób: rowerem.










Zaparkowaliśmy w miejscowości Klucze, naprzeciwko Domu Kultury "Papiernik" - nie sposób nie zauważyć.
Tam zjedliśmy pyszny domowy obiad, za nieduże pieniądze i serdecznie polecamy tez skorzystać.
Następnie ruszyliśmy na rowerach w kierunku pustyni, odbijając drogą lekko w prawo zaraz za stadionem. Bardzo szybko wjechaliśmy w las i wygodną drogą po płaskim terenie pedałowaliśmy sobie w piennych okolicznościach przyrody.
Obawiałam się leśnych dróg, ze względu na nasze dzieciaki. że będą piaszczyste i zupełnie niewygodne na rower. Były świetnie przygotowane, wysypane szutrem i wygodne dla całej naszej czwórki. Marudzenie Zuzanny pomijam, jako niezależne od jakości drogi.
Mijaliśmy malownicze leśne stawy - Staw Czerwony i Zielony. Nie tracąc czasu pędziliśmy do celu naszej podróży.
A Pustynia.... jak to pustynia. Z dużą ilością piachu.
A czy widział ktoś żeby po pustyni poruszała się karawana rowerów? Nie?
Powiem Wam dlaczego - to cholernie niewygodne:-) Zwłaszcza dla 8-latki.
Tak więc zobaczyliśmy, odetchnęliśmy pełną piersią i zawróciliśmy z piaszczystych dróg.
Postanowiliśmy objechać pustynię dookoła aż do punktu widokowego "Dąbrówka".
Tym razem zrobiliśmy postój przy lesnych stawach i zamoczyliśmy w nich stopy, kolana uda i pośladki.
Leśnymi drogami, dojechaliśmy do szlaku żółtego, który drogami asfaltowymi, prawie bez ruchu samochodowego, zaprowadził nas wokół Pustyni do punktu widokowego Dąbrówka.

Taka sama droga powrotna byłaby nudna, dlatego zdecydowaliśmy się na transfer asfaltowymi drogami przez Golczowice, kierując się później z powrotem do naszego samochodu w Kluczach.
Drogi były wygodne, bezpiecznie pedałowaliśmy sobie z naszymi dziećmi, bo ruch samochodowy na nich był niemal zerowy. Gdzieś za Golczowicami wjechaliśmy w las i bardzo malowniczym trasami przemierzaliśmy gruntowe ścieżki, skracając przy tym nieźle drogę.


Na końcu czekał nas szaleńczy zjazd asfaltem, już bardziej ruchliwym do Kluczy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

OJCÓW - z dziećmi w każdym wieku