SKĄD SIĘ BIERZE SÓL

Mawiają, że szewc bez butów chodzi. I my, jak ten szewc, chodzimy co prawda w butach ale nie tam, gdzie mamy całkiem blisko.
Co ma szewc do naszej długo oczekiwanej wizyty w KOPALNI SOLI W BOCHNI, to nie wiem ale w każdym razie rzut beretem mamy do Bochni, a jeszcze nas tam nie widziano. Do pamiętnego lutowego popołudnia.

Włóczymy się weekendami po rozmaitych dziurach w okolicach Krakowa. 
Wiemy, że jest wiele szlagierów - miejsc, które przymusowo należy odwiedzić, ale odkładamy takie odwiedziny na deszczowe dni, których nie będzie nam szkoda poświęcić na takie żelazne punkty.
Czasem aż wstyd przyznać się, że nie pokazaliśmy dzieciakom kopalni soli w Wieliczce!!! Gdzie aż roi się od turystów z Polski i reszty Europy.
W każdym razie nadszedł czas!!! Wczesna wiosna, wszak to luty był. I nie wielka Wieliczka, ale mała skromna śliczna Bochnia nam się zamarzyła.
Jak już zdecydowaliśmy się na takie spędzenie popołudnia okazało się, że akurat dnia tego program zwiedzania kopalnia oferuje nam okrojony. Nie będzie nam dane płynięcie łodzią (za dodatkową opłatą), nie będzie nam dany zjazd na zjeżdżalni ani też oglądanie komory Ważyn.
Bilet, co prawda, zaoferowano nam tańszy, ale każda z przyjemności - nam tego dnia nie danych - wymieniana była na stronie www kopalni, jako najbardziej atrakcyjna......

To co - rezygnujemy? Nie, nie, nie. Albo dziś, albo wiosna pociągnie nas w las, a lato w góry i kopalnia poczeka sobie i znowu będzie wstyd, żeśmy soli podkrakowskiej dzieciom nie pokazali.
Szyb Campi - 343m pod poziomem terenu!!! To tam startujemy. Ostatnie zdjęcie jeszcze nad powierzchnią terenu:
Następnie znaleźliśmy się te 343 m pod ziemią. Cudna Pani Przewodnik pouczyła - kabli nie dotykać, sól brać ile dusza zapragnie. A soli pod dostatkiem ..... takiemu 7 latkowi i 6-latce powtarzać dwa razy nie trzeba było.....
Na pierwszy rzut poszła jazda windą w dół. Pamięta ona chyba czasy pierwszej grudki soli w tym regionie - BOMBA. Warto jechać z dziećmi, ponieważ grupa wycieczkowa dzielona jest liczebnie na pół. Czyli taka Zuźka postawiona została na równi z panią o wadze MONSTER. 
W naszej windzie były dwie rodziny i czworo dzieci, pewnie dlatego mieliśmy czym oddychać. Drugi transport przewiózł komplet dorosłych, którzy nie dość, że mieli problem się wcisnąć, to później jakoś nie mogli się z tej windy wycisnąć:-)

Na drugi rzut niespodzianek poszedł transport podziemnym pociągiem!!!!!

Wrócić trzeba było pieszo, ale...... i tu nie zdradzę programu Kopalni. Nasze 7 i 6 latek dało się ponieść programowi i popłynęło z Panią przewodnik korytarzami kopalni, historii i grudkami soli, zamykając buzie dopiero na górze.
W każdym razie magiczne miejsce na mapie okolic Krakowa. Magiczne miejsce na mapie BOCHNI!!!!








Na górze oprócz zakupu pamiątek - poraziła nas ponad stuletnia maszyna parowa! Tuz obok kas - nie przegapcie.


Pierścień św. Kingi - wyjść bez niego z Kopalni Soli, to byłby nietakt. Szym podszedł do problemu praktycznie - woreczek soli!!  
Niby 2.5 zł nie majątek, ale 3 razy tyle w kieszeniach spod ziemi wyniósł gratis:-)
5 minut dla fotoreporterów przed szybem.


I deser w Bochni. Cukiernia w samym rynku. Ciasta powalają a obsługa przemiła. 
Zapomniałabym o zdobywaniu lokalnych szczytów - bo Szym nie byłby sobą:
I bocheńskich zakamarków - bo ja nie byłabym sobą:-).

Na koniec zostawiłam garmażerkę. 
Minus naszej wycieczki to tym razem obiad. Szkoda, że przy samym szybie Campi nie można liczyć choćby na pizzę. Ciężko w centrum Bochni było nam znaleźć przyjemną jadłodajnię. W końcu postawiliśmy na włoską kuchnię - Del Sole przy Plantach (naprzeciwko była restauracja Kasztelania) ALE - jak to mąż stwierdził - z włoskiej kuchni znaleźć tam można było jedynie lody włoskie:-)
A i Pani z kuchni tym razie nie pozdrawiamy, bo nie uśmiechnęła się ni razu.

Podsumowanie:
- dojazd z Krakowa - to właśnie ten rzut beretem, my ruszyliśmy samochodem autostradą w kierunku Rzeszowa;
- w Bochni ul. Campi 15; tam startujemy ze zwiedzaniem zjeżdżając pod ziemię szybem właśnie Campi - łatwo dostrzec w mieście brązowe tabliczki z drogowskazami;
- parking - bezpłatny przy samym szybie;
-  bilety - dobrze wcześniej zarezerwować telefonicznie, ponieważ ilość osób ograniczona (wspomniane miejsce w windzie);
- koszty - najlepiej bilet rodzinny w dowolnej opcji (np.2+2, 2+1, 2+3), my ze zniżką ze względu na mniejszy zakres zwiedzania zapłaciliśmy 73 zł. 
TANIEJ OD LISTOPADA DO KOŃCA MARCA!!!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

OJCÓW - z dziećmi w każdym wieku