Krokusy, to aby już?

Piątek - kurtki zimowe.
Niedziela - krótki rękaw i niespodzianka - krokusy pod Wawelem i Na Skałce.
Uwielbiam wiosenne tempo, polski klimat i Moje Miasto!!!!! 



Zu doczekała się w spadku po mnie swojego aparatu i ja owego dnia zamiast latać wokół, goniąc krokusa, krokusa z pszczołą, krokusa z Wawelem i bez, gonię za moją córką, obserwując jej pozy fotograficzne... ciekawe skąd czerpała inspiracje...





Przeciskając się pierwszego wiosennego dnia pomiędzy tłumem wyrwanym chyba wprost spod wieży Babel, bo każdy w innym języku mamrocze - marzę o zielonym. A wiosną zielone jest nawet w mieście. 
A wybraliśmy się oczywiście na dwóch kółkach, które trzeba było dostosować do nowych, wiosennych rozmiarów.
 Nawet na Plantach, jak się człowiek dobrze postara można znaleźć puste zakamarki:-) A ten tu stara się wyjątkowo.

Na końcu chciałam dorzucić, że w tym roku, po doświadczeniach roku ubiegłego, chyba krokusy uznamy za zobaczone - pod Wawelem równie ładne, a ludzi mniej:-) Dla chętnych krokusów tatrzańskich i towarzystwa spragnionych - polecam kolejny wpis, zeszłoroczne wspomnienie z Doliny Chochołowskiej.







 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

OJCÓW - z dziećmi w każdym wieku