Dolina Chochołowska krokusem usłana

Przypominają mi się ubiegłoroczne krokusy... Hmmm... kiedy to było - 26 kwietnia 2015, trafiliśmy na pełnię krokusową. Dywany filetu i morze głów:) Tymczasem dzisiaj w zakładce "Aktualności http://chocholowska.com/ donosi, że jest już po co jechać do Doliny Chochołowskiej.


Naczytaliśmy się jak ominąć tłumy i w morzu głów nie utonąć. Podobno rano trzeba wstać i to najlepiej na miejscu będąc:-) Niewykonalne tak czy inaczej:-)
Mamy na to swój patent. Trzeba się wyspać, dojechać, zjeść obiad i wyruszyć po największym uderzeniu. Spotykamy wówczas tylko spóźnionych wózkowiczów, którzy docierają mniej więcej do połowy. Możemy nawet poleżeć z nimi na Polanie Huciska, gdzie bezkarnie można połazić pomiędzy krokusami i wraz z bandą innych osób uzbrojonych w sprzęt wszelaki i fotografujących swoje dziewoje, świeże żony a następnie maluchy większe lub mniejsze też fotografować - siebie, żony i maluchy. 


 
 
 
 
 
Ale później warto wyruszyć dalej. Dojść sobie niespiesznie na Polanę Chochołowską, jest pewnie przed 15-stą, a ludzi niewiele.

Jeśli posiedzimy w schronisku i powdychamy jego klimat, gwarantujemy sobie zejście niemal w samotności.

 
 


Może wtedy nie ma już pełni słońca, ale oświetla ono ślicznie zza Grzesia drogę przed nami. O tej porze nie ma już stacji rowerowych, jest chłodniej, ale pachnie wiosną i jest nam dobrze. My sprawdziliśmy:-)
 



 A to już radość z powrotu:-)
Dla takich śpiochów, jak my... znaczy jak ja.. jest jeszcze jedno wyjście - nocleg w schronisku:-) I to najlepiej w środku tygodnia.

Ale po kolei - jak przejść Chochołowską Dolinę?
Pewnie większość wie, ale jednak pokuszę się o małe podsumowanie.  Trasa łatwa, by nie powiedzieć, że nudna, wiedzie na początku drogą asfaltową i gruntową. Ale nie powiem, że jest ona nudna, bo widoki są przecudne!!! Warto podreptać nawet z wózkiem, podczas weekendu w Tatrach. Jednak mniej więcej w połowie drogi trasa zmienia się w węższą, bardziej stromą i niestety kamienistą. Nawet wózka z dużymi i pompowanymi kołami tam nie polecam, natomiast dla małych wędrowników wówczas trasa zaczyna być frajdą i małym wyzwaniem. Nagrodą po ok. 25 minutach wracamy do wędrowania szeroką i płaską drogą w Dolinie Chochołowskiej z zapierającymi dech widokami na Tatry, które zdają się być na wyciągnięcie ręki:-). Na rozległych łąkach pasą się owce, pod świerkami w oddali widać Kaplicę. My odwiedzamy ją zawsze w drodze powrotnej. Jakoś wtedy widok na Dolinę jest zupełnie inny:-) Sprawdźcie koniecznie, jeśli tam zaprowadzą Was małe stópki.


LOGISTYKA:
- szczęśliwie z Krakowa Zakopianką to niecałe 2 godziny drogi;

- przed Zakopanym, za Chochołowem, Witowem a przed Kirami, po minięciu lasu, skręcamy w prawo, szukamy parkingu, wybierając ten najbliżej wejścia, coby nie przeciskać się pomiędzy ludem, rowerami i pojazdami jadącymi w obie strony; niestety z racji ilości turystów łąki na początku doliny (na Siwej Polanie), zamienione są w parkingi, gdzie już znajdziemy rozjeżdżone i zadeptane krokusy;

- z Zakopanego samego do wejścia do Doliny Chochołowskiej zabierze nas BUS;

- za parking opłata stała - słono zapłacić należy dyszek dwie (20 PLN);

- opłatę za wstęp uiścić również należy;

- przed wejściem można zakupić lody, gofry, frytki, watę cukrową, 
orzeszki, chrupki, chińszczyznę we wszelakich odmianach... ale któżby chciał:-), nie po to tu przyjechaliśmy;

- gotówkę należy oczywiście ze sobą mieć i na parking, i na wstęp, i na piwo z kaszą gryczaną w schronisku;

- WPUSZCZĄ NAS TAM Z ROWERAMI. Chochołowska, jako jedyna dolina w Tatrach polskich daje nam taką możliwość. Rowery można też wypożyczyć przy wejściu do parku. Widziałam nawet rowery z fotelikami dla dzieci!!!!

- trasa przejścia do schroniska, to 2h; my po 2,5 doszliśmy do samej Doliny Chochołowskiej. W schronisku natomiast widziano nas po trzech, w dół już wystarczyły 2.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

OJCÓW - z dziećmi w każdym wieku