MAŁA FATRA - Janosikowe Diery

Słowacja ciągle przewija się w naszych wyjazdach weekendowych. I pewnie przewijać się wciąż będzie, bo warto. A Mała Fatra wcale taka mała nie jest. Kusi na dłużej niż weekend. 
Warto poznać bliżej zakamarki Słowacji, warto złazić ich góry i warto poznać naszych sąsiadów bliżej.
My naszą fatrzańską przygodę zaczęliśmy przypadkiem, kiedy wybraliśmy się pokazać dzieciakom inną stronę gór - pełne wyzwań dla kilkulatków szlaki poprowadzone są wąwozami skalnymi wzdłuż potoku i wodospadów - Janosikowe Diery.
Wiosenna prognoza pogody wskazywała na wysokie temperatury, dlatego szukaliśmy czegoś nieeksponowanego - dużo zimnej wody, zacieniony szlak i wspinaczka drabinkami to było to!!!

Zajechaliśmy późnym popołudniem do Terchovej. Jakoś tych gór tam widać nie było. Skręciliśmy w kierunku Vratnej Doliny. 
I już zaczęło się pięknie!!!
Jechaliśmy wąską, krętą drogą wśród skał sterczących po obu jej stronach. Dojechaliśmy do parkingu, była to dolna stacja narciarska i wszystko wyglądało na zamknięte na cztery spusty aż do pierwszych opadów śniegu... czyli za pół roku. Gospoda Stary Majer z wielkim podwórkiem, placem zabaw, zapraszała jako jedyna. 
Skorzystaliśmy:-) Ze zdziwieniem nie zastaliśmy tam tłumów, ze zdziwieniem zajęliśmy pusty stolik. Było po słowacku: haluszki, bryndza i jasne piwo. I o dziwo pysznie, bo fanem owczego sera nie jestem. Cisza, zapach drewna, widok na góry. Rozłożyliśmy mapę i zaczęliśmy planować dzisiejszy wieczór i jutrzejszy dzień.
Przewinęło się tam kilkoro turystów, z czego połowa z Polski. Niesamowita sprawa.... wyobraziłam sobie, co dzieje się w tym samym czasie w Zakopanym.

W Stefanowej bez trudu i wcześniejszej rezerwacji znaleźliśmy nocleg i ruszyliśmy zwiedzać okolicę, żeby jutro nie pomdleć z nadmiaru tlenu, po cały dniu ruchu na świeżym powietrzu.
Wyruszyliśmy niebieskim szlakiem w kierunku Chaty na Gruni. Godzinka drogi:-)
 



Rano, zapaleni do wspinaczki, chętnie skorzystaliśmy ze śniadania w pensjonacie, choć dziecięce płatki z mlekiem trudno nazwać śniadaniem.... zapakowaliśmy się i wyruszyliśmy.
Diery są osiągalne ze Stefanowej. Można więc, nie wsiadając w samochód, dojść tam w pół godziny spacerowym, wygodnym żółtym szlakiem i nim również wrócić na obiad do miejsca noclegu.
Jednak zdecydowaliśmy się skrócić trochę trasę dzieciakom, jadąc bezpośrednio do najkrótszego i najwygodniejszego wejścia w Janosikowe Diery. W Terchowej nie da się nie zauważyć drogowskazu i parkingu przy głównej drodze, przy hotelu Diery. Tam, za 2euro, zostawiacie pojazd i ruszacie.

Diery dzielą się na trzy części: 
- Dolne Diery - to najłatwiejsza część trasy. 
Początkowo niebieski szlak poprowadzony jest dnem wąwozu, drewnianymi kładkami; po 25 minutach dochodzimy do miejsca, gdzie szlaki się rozdzielają - możemy kontynuować wycieczkę szlakiem niebieskim Dolnymi Dierami, kolejne 25 minut, już po drabinkach a nie mostkach lub wybrać szlak żółty - Nove Diery;
 - Nove Diery - poprowadzone szlakiem żółtym; powitają nas dużo bardziej stromymi drabinkami i podejściami, szlak ten razem z Dolnymi Dierami tworzy wygodne kółeczko, które przejdziemy w 2 - 2.5 h z dziećmi, doskonale się przy tym bawiąc.

- Horne Diery - tutaj spotkamy najbardziej strome i najdłuższe drabinki. Szlak jest najmniej bezpieczny ze względu na  dosyć zniszczone miejscami zabezpieczenia i ruszające się poręcze oraz uchwyty. Ale daliśmy radę, więc i Wy sobie poradzicie!!!

Dochodząc niebieskim szlakiem do Podziaru (koniec Dolnych Dier) warto zrobić sobie przerwę pod wielkim drzewem, gdzie uraczymy się zimną kofolą i przekąsimy coś drobnego, zakupionego w małym bufecie lub przydźwiganego na własnych plecach. Po tym możemy kontynuować wyprawę.

A jak wyglądała nasza osobista wycieczka? Proszę bardzo:
- Dolne Diery od Hotelu Diery do Podziaru - niebieskim szlakiem - niecała godzina;





- przerwa w bufecie;

- Horne Diery - niebieskim szlakiem do skrzyżowania szlaków Pod Palenicou - prawie godzina; zaczynamy przyjemną ścieżka wśród niesamowicie ukwieconych łąk z widokami na sąsiednie szczyty Mały i Velki Rozsutec;
 



















- szlak zielony  do sedla Vrchpodziar - jakieś 45 minut drogą w lesie, częściowo pod górę, większość w dół - warto dla tych widoków:




- tak wróciliśmy do bufetu:-)
- z bufetu tym razem podążamy szlakiem żółtym, zwiedzając Nove Diery i tak upływa kolejna godzina z haczykiem.





Jak widzicie szlak można dowolnie modyfikować, skracać i wydłużać, patrząc na ile pozwalają nam dzieci.
Chociaż dzieci ... one zawsze mają siłę!!! Czasem tylko się nudzą, ale nie na tych szlakach. Nie tym razem:)

INFORMACJE:
  • O okolicy, logistyce i noclegach pisałam już WCZEŚNIEJ.
  • Dodam tylko, że niezmiennie polecamy maleńką, wieczorami cichą Stefanową, przez którą w dzień przewijają się ludki z plecaczkami, bo jest to świetna baza wypadowa na cała Małą Fatrę. 
  • Miasteczko Terchova ofertę noclegową ma bogatszą i ciut tańszą.
  • Mapa - jeśli nie uda się Wam zakupić przed wyjazdem w Polsce - spokojnie kupicie na miejscu - w trzech językach w jednym wydaniu:-)

Komentarze

  1. Dzień dobry, w jakim wieku były dzieci w czasie wycieczki? Chcę się wybrać z 5-letnim synem i mam pewne obawy, czy da radę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry, w jakim wieku były dzieci w czasie wycieczki? chcę się wybrać z 5-letnim synem i mam obawy czy da radę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie. Syn miał 7 lat, ale córka tylko 5 i spokojnie, dzielnie i wielką frajdą pokonała całą trasę.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

OJCÓW - z dziećmi w każdym wieku